Wczoraj od samego poranka wspaniała - letnia pogoda, co po zimie, która zasiedziała się jak irytujący goście po imprezie, działa na humor energię i ... nasze ubranie.
Wyszykowany do wyjścia schodzę w nowo nabytym - różowym sweterku (który nie odbiera mi nic a nic męskości :-) - choć żona mówi, że jest babski).
Przez okna w jadalni, salonie, kuchni słońce zalewa całe nasze mieszkanie od miesięcy nie widzianym światłem i zdaje się bezczelnie oświetlać jedynie te kilka różowych elementów. Ściana w przedpokoju - różowa, stołek w kuchni - różowy, różowy kwiatek w różowej doniczce obok różowej konewki, różowe szklane świeczniki na parapecie i jakaś obłędna psychodeliczna zorza na suficie oczywiście w kolorze różowym, no i ja - RÓŻOWY! Hmm - no masakra! KTO, pytam się KTO to zrobił?! Wychodzi, że ja. Ale, żeby nie było - zawsze winny jest kto inny. Jak powiedział król Julian "to wy ponosicie odpowiedzialność za moją nieodpowiedzialność". I tego się trzymam. Ściana była kiedyś w kolorze purpurowym, to żona powiedziała "zróbmy jakąś jaśniejszą - amarantową" - no i zrobiłem. Więc to ONA pchnęła mnie w absurdalną różową lawinę, choć twierdzi, że różowego nie znosi i że jest szczęśliwa, że mamy dwóch chłopców bo jakby miała kupować te różowe ubranka .... Potem brakowało mi "akcentu korespondującego" - więc stołek z Ikea poszedł pod dyszę puszki z różową farbą. Konewka też jest korespondencją. Reszta, łącznie ze sweterkiem to efekt zimy na wiosnę. No i ta zorza - jakiś obłęd, słońce przechodzi przez różowe szkło odbija się od luster i tafli szkła powodując kosmiczne rozbłyski - fantazja. Ale niby dlaczego nie mielibyśmy być różowi? - bo uwielbiamy turkusowy, morski i błękitny? A różowy?, że babski?, tandetny?, infantylny? Nieprawda - może być elegancki, może "przymrużyć oko" klasycznej aranżacji, dodać pazura biało - szaro - beżowemu minimalizmowi. Różowy sweterek powoduje, że szara od przeziębienia i 2 dawek antybiotyków twarz ma kolor odpowiadający ludzkiej skórze. No dobra - stokrotki w różowej doniczce to trochę wioska - ale któż nie ma chwili słabości?!
To tyle - więcej różu nie pamiętam za wszystkie róże serdecznie żałuję..... (NIE!)
Jak najbardziej popieram - nie ma co dyskryminować barw ;) Turkusy, turkusami, a gdzie reszta tęczy? Bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.WnetrzaZewnetrza.pl
rzucam pisanie po tym obłędnie różowym tekście :) rewelacja
OdpowiedzUsuńPost świetnie napisany, fantastyczne poczucie humoru. :)
OdpowiedzUsuńStołek z Ikei na różowo rozwala system!