środa, 24 kwietnia 2013

Łazienka na szybko - raz!!!


Rozbudowaliśmy dom. Do dwóch  kondygnacji z piwnicą dobudowaliśmy poddasze i strych. Teraz mamy schody, schody, schody - bez końca. Ćwiczymy uda i pośladki biegając góra - dół,  bo niestety skleroza niby nie boli, ale jak się zapomni czapeczki dziecka, apaszki lub kluczy to trzeba z podwórka np. do sypialni zap...lać  48 schodów w górę i w dół - to wtedy boli!

Ale nie o tym chciałem. Po rozbudowie pozostała nam łazienka, która dotychczas służyła do codziennej toalety całej rodziny, obecnie tylko siusiu i rączki - czasami kąpiel w wannie (co jest oddzielnym rytuałem małżeńskim rrrrrrrrr!)
Nikt z nas nie miał już ochoty  i sił na kolejnych fachowców, kurz, zadeptane pyłem schody i wydawanie pieniędzy bez końca. Tym bardziej, że w planie remontu była tylko jedna ściana. W łazience klimat uroczy - za kibelkiem komplet eleganckich rur z wszystkimi mediami na ostatnie piętro, szklany parawan - już nie potrzebny i płytki na połowie ściany.



Jestem prawie złotą rączką - więc postanowiłem - ZROBI Ę  TO SAM!
Mój plan był bez skazy - zabudować rury płytą gipsową, oderwać płytki, kupić i przykleić nowe. Zacząłem oczywiście od wybierania płytek. Najeździłem się po sklepach, nadyskutowałem z małżonką na temat koloru i wielkości, faktury i wzorka i czy błysk czy nie błysk. W końcu przywlokłem 3 różne płytki kupione na próbę i znaleźliśmy zwycięzcę - duża błyszcząca płytka wielkością i wzorem pasująca do podłogowych tylko że w kolorze szyfonowej bieli - lub jak kto woli alabastrowej.
Zabudowanie rur płytą poszło dość szybko i sprawnie. Oderwanie płytek miało trwać tylko chwilkę - majzle, młotki, młoty, dłuta poszły w ruch. Hmmm, płytki twarde, mocne, klej - atomowy, a płyta gipsowa do której przyklejone - krucha. Narobiłem dziur w ścianie, a płytki jak były tak są. Zapytany o zadanie fachowiec powiedział, że tak to jest, że najlepiej oderwać całą płytę razem z płytkami i zamontować nową - IDIOTA!!!
Plan z nowymi płytkami miał jednak skazę, ale nie ma planu B.
Wreszcie zapaliła się żarówka w głowie pomysłowego Dobromira. Skoro ma być tanio, szybko, bez bałaganu trzeba wymyślić coś nieoczywistego. Z pomocą przyszła znana mi technologia branży reklamowej. Laminowany wydruk wielkoformatowy, odporny na wodę, mydło, UV itp. Zdjęcie - po długich  namyślaniach, wymyślaniach i negocjacjach - kupione na fotolii. Ściana wyrównana kawałkami płyty ze spienionego pcw. Wydruk naklejony na takąż płytę i przy pomocy kleju montażowego do ściany. Koszt - 200 zł, robota - 1,5 godziny, efekt - moim zdaniem powalający.
Teraz pozostało dobrać dodatki. Klimat narzucały olbrzymie głazy wtaczające się przez ścianę, choć jeden ze "zwiedzających" powiedział, że to kartofle - bez komentarza. Ta łazienka miała już wiele odsłon dzięki kolorom ścian i dodatkom: była już biało granatowa - minimalistyczna, zielona - trochę funky, fioletowa - w stylu glamour. Teraz nadmorska świeżość. Zdjęcia i pastel na ścianie to wspomnienia, latarnia kupiona jakieś 15 lat temu odnaleziona w kawałkach pod regałami w garażu - posklejana i pobielona. Dla akcentu zielony wazon i pufa - zawsze marzyłem o fotelu lub innym tapicerowanym siedzisku w łazience. No i nudystyczna syrena - ona akurat od zawsze intryguje w tej łazience. Wszyscy moi kumple, również żonaci, zapisali się na nią na listę oczekujących - na wypadek gdyby moja kochana kazała ją wyrzucić. Nie kazała!












Pomysł z wydrukiem na płycie z pcw był już wykorzystany jakieś 5 lat temu w kuchni - tylko teraz już nie ma tej ściany na której wisiał.



1 komentarz:

  1. Nie dość, że łazienka na szybko, to jeszcze z "ziemniakami". :)

    OdpowiedzUsuń