poniedziałek, 5 maja 2014



Święta, święta i dawno po świętach.
Święta to czas rodzinnych spotkań, rozmów, jedzenia smakowitych potraw, tradycji świątecznych, dekoracji, święconek itd, itp.
Jak ja tego nie znoszę! Tzn nie lubię. Albo nawet lubię. Z umiarem nie lubię.
Kiedyś - obiecuję - wsiądę z rodziną w samochód i pojadę do hotelu - na Wielkanoc, Albo doprowadzę rodzinę do totalnego oburzenia  - zjem wigilię z dziećmi i kochaniem pod palmami -  w Egipcie na przykład.

Aby nie musieć odmawiać przyjścia na świąteczne przyjęcie wolę je zorganizować sam. Zaprosić wszystkich, którzy potencjalnie mogą chcieć nas zaprosić. I tak też w te święta. Trochę się człek nastoi przy garach i piecu ale nie bez przyjemności, trochę dekoracji na stół. Następnego dnia jest się wolnym i można pójść na spacer - nie znoszę jak nie ma w święta lub niedzielę czasu na spacer!
A na stole sernik z bezą i truskawkami, tort marcepanowy - starowiedeński i mazurek orzechowy mojej mamy. Każdy z gości otrzymał w prezencie białe naczynie z wysianym jęczmieniem - takie jak na stole.
Następnego dnia był spacer.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz